poniedziałek, 21 marca 2011

Nadciąga Nibiru!

Nadciąga Nibiru!

21 lut, 09:32 Piotr Cielebiaś / infra.org.pl
Nadciąga Nibiru!
Wyznaczone na rok 2012 kolejne przejście Nibiru przez Układ Słoneczny i towarzyszące temu reperkusje stanowią od długiego czasu popularny temat dociekań internautów. Znajdziemy wśród nich historie mówiące m.in. o tym, że dowody na istnienie Planety X mieli pozyskać watykańscy astronomowie oraz agencja NASA, która skutecznie ukrywa je przed opinią publiczną. W celu śledzenia Nibiru powstać miało na Biegunie Południowym specjalne obserwatorium.
Przebiegunowanie planety, powodzie, trzęsienia ziemi, ocieplający się klimat i wielkie zmiany w roku 2012 – to wszystko ma wiązać się ze spotkaniem ze złowrogą planetą Nibiru, która (jeśli wierzyć zwolennikom teorii spiskowych) przybędzie do nas już niebawem. Niektórzy zapowiadają nawet, że wraz z tajemniczym ciałem niebieskim przylecą do nas „bogowie” – rasa pozaziemskich istot, która zasiała życie na naszej planecie. Skąd jednak pochodzą te informacje i jak wygląda prawda o domniemanej Planecie X?
W ostatnich latach przynajmniej raz do roku wybucha medialna wrzawa związana z odkryciem rzekomych dowodów na istnienie enigmatycznej planety „Nibiru”, której pojawienie się nie wróży dla Ziemi nic dobrego. Według uwspółcześnionej legendy, o istnieniu tego ciała niebieskiego wiedzieć mieli już starożytni mieszkańcy Mezopotamii, którzy zdawali sobie sprawę, że powrót Nibiru do Układu Słonecznego oznacza dla nas czas zamętu i wielkich katastrof. Po raz kolejny ma ona dać o sobie znać w roku 2012, który zapoczątkuje wyczekiwany okres wielkich przemian.

Sprawa Nibiru (zwanej też niekiedy „Planetą X”) od pewnego czasu nieodłącznie towarzyszy dyskusjom na temat kalendarza Majów i fenomenu roku 2012, wywołując u jednych dreszcz podniecenia, a u innych złowrogie skojarzenia z nadciągającą apokalipsą. Spekulacje na ten temat wypełniają treść dyskusji na internetowych forach, których użytkownicy nie zawsze wierzą w naukowe zapewnienia mówiące stanowczo, że Nibiru to astronomiczny absurd.
Legendy z internetu
Kiedy w połowie lutego 2011 roku media doniosły o rzekomym odkryciu na obrzeżach naszego Układu Słonecznego gigantycznej, nieznanej dotąd planety (ochrzczonej tymczasowo jako Tyche), po raz kolejny odżyły pseudonaukowe spekulacje związane z Nibiru – hipotetycznym ciałem niebieskim znanym z mezopotamskiej mitologii, które obiega Słońce po bardzo nietypowej orbicie, od czasu do czasu przechodząc w pobliżu Ziemi.
Wyznaczone na rok 2012 kolejne przejście Nibiru przez Układ Słoneczny i towarzyszące temu reperkusje stanowią od długiego czasu popularny temat dociekań internautów. Znajdziemy wśród nich historie mówiące m.in. o tym, że dowody na istnienie Planety X mieli pozyskać watykańscy astronomowie oraz agencja NASA, która skutecznie ukrywa je przed opinią publiczną. W celu śledzenia Nibiru powstać miało na Biegunie Południowym specjalne obserwatorium. Według innych źródeł, świadome nadciągającej katastrofy elity najbogatszych państw świata (w tym m.in. Norwegii) rozpoczęły program budowy podziemnych schronów mających pomóc im przetrwać zbliżającą się katastrofę.


Choć korzenie Nibiru tkwią głęboko w starożytności, współczesna wersja tej historii to w rzeczywistości konglomerat wierzeń i mitów opartych o fantastykę naukową, rzeczywiste naukowe dywagacje dotyczące naszego Układu Słonecznego, a także tradycję ezoteryczną powiązaną m.in. z kalendarzem Majów i filozofią ruchu New Age.
Mało kto wie, że jedną z matek legendy o Nibiru jest niejaka Nancy Lieder – Amerykanka przyznająca, iż jest w telepatycznym kontakcie z przedstawicielami obcej cywilizacji. Jak mówiła, w jednym z otrzymanych przekazów poinformowano ją o tym, że w okolicach roku 2003 (a nie 2012) do Ziemi zbliży się tajemnicza planeta, której oddziaływanie sprawi, że czekać nas będzie przebiegunowanie i seria katastrof naturalnych.
Lieder, jak się okazało, inspirowała się w tym przypadku dziełami amerykańskiego pisarza i historyka, Zecharii Sitchina, który wprowadził Nibiru do popkultury.
Zecharia Sitchin – ojciec Nibiru?
Prawdziwym ojcem Nibiru był zmarły w 2010 r. słynny amerykański pisarz żydowskiego pochodzenia, Zecharia Sitchin, który utrwalał w kolejnych pokoleniach swych czytelników przekonanie, że starożytni mieszkańcy Mezopotamii wiedzieli o istnieniu dodatkowej planety w naszym systemie gwiezdnym. Według niego położona za orbitą Neptuna Nibiru ma przechodzić przez wewnętrzny Układ Słoneczny raz na ok. 3600 lat, a jej przybycie oznacza nastanie ciężkich czasów dla ludzkości.
Dowodów na potwierdzenie swoich teorii Sitchin szukał w mitach starożytnych cywilizacji zamieszkujących Mezopotamię twierdząc, że należy odczytywać je jako relacje historyczne. Swe rewelacje zaprezentował w serii książek, z których najsłynniejszą była „Dwunasta Planeta” (wyd. pol. 1996). Analizując mity kosmologiczne nakreślił on scenariusz, w którym Ziemia powstała wskutek zderzenia nieistniejącej już planety Tiamat z jednym z księżyców Nibiru (którą utożsamiano z bogiem Mardukiem).
Cytując historie biblijne i naukowe fakty Sitchin prezentował swym czytelnikom skutki, jakie w przeszłości miało dla Ziemi zbliżanie się Nibiru. Należały do nich m.in. okresy masowego wymierania, trzęsienia ziemi, skrócenie doby oraz niszczycielskie powodzie, które upamiętnia mit o potopie. Sitchin wypierał się jednak jakiegokolwiek związku z teorią o roku 2012. Według niego planeta po raz kolejny przejdzie w pobliżu Ziemi dopiero pod sam koniec obecnego tysiąclecia.
Nie był to koniec jego niezwykłych teorii, gdyż Sitchin opracował także alternatywną wersję historii człowieka. Powołując się na Księgę Rodzaju, w której padają słowa o potomkach bogów i ludzi, stworzył teorię, według której rodzaj ludzki został zapoczątkowany przez przybywającą z Nibiru rasę pozaziemskich istot, która w mitologii ludów Mezopotamii znana jest jako Anunnaki. Przybywszy na Ziemię w poszukiwaniu surowców naturalnych Anunnaki stworzyli Homo sapiens jako siłę roboczą, a z czasem zaczęli się z nim krzyżować.
Teorie Sitchina nie uzyskały przychylności świata nauki, dla którego pozostał on naciągającym fakty pseudonaukowcem, którego teorie mimo wszystko mocno oddziaływały na wyobraźnię masowego odbiorcy. W jednym z ostatnich wywiadów Sitchin wyparł się po raz kolejny jakichkolwiek związków z internetową legendą o powrocie Nibiru w 2012 roku, choć obiecał dostarczyć dowodów na to, iż tajemniczy Anunnaki istnieli w rzeczywistości:
- Nie łączcie mnie z 2012! Nic się wtedy nie stanie. Ostatnim razem Nibiru znajdowała się w blisko Ziemi w VI w. p.n.e., na co dowody przedstawiłem w swoich pracach. Kolejną sprawą jest to, że gdy w Internecie poszuka się słowa „Anunnaki” pojawiają się miliony stron, a różni ludzie użyli moich teorii do stworzenia własnych. Mogę być odpowiedzialny jedynie za swoje słowa, ale nie za inne interpretacje. Uważam nawet, że wokół moich teorii wyrósł cały przemysł związany z wzbudzaniem paniki przed końcem świata – powiedział Sitchin w rozmowie z portalem MSNBC.
Jak twierdził, zamierzał udowodnić trafność swoich teorii dotyczących Anunnaki przeprowadzając badania DNA pewnej sumeryjskiej królowej, która za życia nosiła status półbogini (i mogła nosić „obce geny”). Nie udało mu się jednak tego dokonać. Zmarł w październiku 2010 w wieku 90 lat.

Naukowcy nie bez winy
Swe cegiełki do powstawania mitu o Nibiru dokładali sami naukowcy, niedostatecznie wyjaśniając opinii publicznej problematykę nowych odkryć i teorii. Nibiru, choć zwane jest alternatywnie Planetą X, nie ma z nią tak wiele wspólnego. Istnieje bowiem co najmniej kilka teorii astronomicznych zakładających istnienie na obrzeżach naszego Układu Słonecznego hipotetycznych ciał niebieskich nie mających nic wspólnego z obiektem, o którym pisał Sitchin. Zaliczamy do nich m.in. „prawdziwą” Planetę X oraz Nemezis.
Planetą X określano przez pewien czas każdy nieznany nauce obiekt leżący za orbitą Plutona. Od „sitchinowskiego” Nibiru odróżnia je to, że raczej nie stanowią one dla Ziemi żadnego zagrożenia i niemożliwe jest istnienie na nich życia (nie mówiąc już o pozaziemskiej cywilizacji). Mimo to, naukowe rozważania na temat istnienia Planety X wielokrotnie ożywiały zainteresowanie teoriami autora „Dwunastej Planety”. Po raz pierwszy miało to miejsce na początku lat 80-tych, kiedy satelita IRAS dostarczył informacji na temat enigmatycznego ciała niebieskiego, które, jak przypuszczano, mogło być sporych rozmiarów planetą leżącą daleko za orbitą Neptuna. Podobny „boom” na Nibiru miał miejsce w roku 2003, kiedy utożsamiano je z odkrytą wówczas planetoidą o nazwie Sedna.
Dyskusja na temat Planety X jest na przemian bądź ucinana, bądź rozpalana na nowo przez uczonych, za czym nie zawsze nadąża opinia publiczna. Temat nieznanego nauce odległego świata powrócił w 2008 r. wraz z nowymi analizami dwójki uczonych z Uniwersytetu w Kobe, którzy uznali, że na obrzeżach Układu Słonecznego czaić się może ciało niebieskie o masie zbliżonej do masy Ziemi. W lutym 2011 r. pojawiły się z kolei niepotwierdzone doniesienia o odkryciu dowodów na istnienie obiektu przewyższającego rozmiarami Jowisza.
Z tematyką Nibiru wiąże się także niekiedy hipotezę o istnieniu Nemezis – domniemanej siostrzanej gwiazdy naszego Słońca leżącej daleko poza tzw. Obłokiem Oorta. Nemezis ma równie niszczycielski charakter co Nibiru, bowiem według niektórych jej oddziaływanie sprawia, iż w stronę Ziemi wystrzeliwane są komety – kosmiczni nosiciele destrukcji.
Możemy pokusić się o stwierdzenie, że współczesny internetowy mit o Nibiru nie ma nic wspólnego z opowieściami, na podstawie których wyrósł. Nie było w nich bowiem mowy o roku 2012, kalendarzu Majów, szczycie aktywności słonecznej i wielu innych elementach, które dokooptowali doń po drodze poszukiwacze sensacji i zwolennicy teorii spiskowych. Sama nauka z jednej strony podgrzewała te nastroje, mówiąc o możliwości istnienia na krańcach naszego Układu Słonecznego nieznanej nikomu planety.
Wiara w istnienie Nibiru i popularność teorii związanych z rokiem 2012 świadczy być może o zbiorowej obawie wobec zagrożeń z kosmosu, wobec których nasza cywilizacja jest nadal całkiem bezradna. Dobrą wiadomością jest to, że Nibiru (przynajmniej na razie) raczej do nas nie doleci. A kiedy w grudniu 2012 r. okaże się, że nie było się czego bać, ludzie poszukają nowej daty apokalipsy, której wyczekiwać będą z przerażeniem. Będzie to zapewne rok 2036, kiedy to zbliżyć ma się do nas inny kosmiczny postrach – Apophis.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz